wtorek, 20 sierpnia 2019

Zmiany, zmiany, zmiany... a może innowacje?




Ponoć nic poza zmianą obecnie nie jest pewne, zatem zmiana na stałe wpisuje się w realia naszej codzienności, także, a może przede wszystkim zawodowej rzeczywistości. Nie powinno zatem nikogo dziwić, a zwłaszcza medyków, wszechobecny termin ZMIANA… wszak funkcjonujemy na co dzień w realiach organizacji specyficznej, której otoczenie w literaturze przedmiotu nazywane jest burzliwym. Niemniej bardzo swobodna i dość powszechna zamiana na go w słowo INNOWACJE zaczyna być w niektórych okolicznościach irytująca, ponieważ zmianom, obserwowanym w ostatnim czasie w życiu zawodowym raczej bliżej do barejowych „ZMIAN”, aniżeli do tych, ujętych w definicji innowacji. By czytający te słowa mógł samodzielnie dokonać analizy opisywanego stanu rzeczy przywołam definicję obu pojęć. ZMIANA wg Słownika Języka Polskiego to, fakt, że ktoś staje się inny lub coś staje się inne niż dotychczas lub zastąpienie czegoś czymś; przejście jakiejś cechy albo rzeczy w inną”. W terminie „zmiana” występują dwa wzajemnie uzupełniające się wymiary: treść – to rezultat zmiany odnoszący się do zasobów rzeczowych i ludzkich, techniki i technologii, a także do wszelkich relacji społecznych, politycznych, bądź gospodarczych oraz proces – to sposób dokonywania zmiany, który jest ściśle powiązany z metodami i technikami ich wykonania. Natomiast INNOWACJA wg Encyklopedii Zarządzania „(od. łac. innovatio, czyli odnowienie), to ciąg działań, prowadzących do wytworzenia nowych lub ulepszonych produktów, procesów technologicznych lub systemów organizacyjnych”. Innowacja to „idea, postępowanie lub rzecz, która jest nowa i jakościowo lepsza”. Pojęcie innowacja można postrzegać w dwóch zasadniczych aspektach: jako zmiany w sferze produkcji, prowadzące do nowych rozwiązań procesowych i powstania nowych produktów lub wszelkie procesy badań i rozwoju, zmierzające do zastosowania i użytkowania ulepszonych rozwiązań do techniki, technologii i organizacji. Zatem termin zmiana jest zdecydowanie szerszym, przez co każda innowacja jest zmianą, ale nie każda zmiana jest innowacją, co znajduje potwierdzenie w klasyfikacji zmian, dokonywanej w oparciu o ich charakter, w której wyodrębnia się zmiany: innowacyjne (w perspektywie dające rozwój), adaptacyjne (wynikające z konieczności dostosowania się do zmian zachodzących w otoczeniu, polegające na modyfikowaniu, mające na celu udoskonalanie) i regresyjne (o wydźwięku negatywnym, wymuszane, z finalnie marnym skutkiem). Dlatego też używanie terminu „zmiana” jako synonim „innowacji”, rozumianej w tym przypadku jako transformacja, ewolucja społeczna, bądź w odniesieniu do dynamiki organizacyjnej, nie jest zasadne. Także i z uwagi na to, że aby jakieś zjawisko mogło być uznane za zmianę w ogóle, musi być: percypowane (postrzeżone) – zakładając intencjonalność tego, co nowe i inne, umożliwiając tym samym opis cech danego zjawiska/zachodzącej zmiany; empiryczne – wówczas mogą one badane w celu udowodnienia, że w organizacji coś się zmieniło; mowa tutaj o zmianach ważnych, decydujących, są to zmiany związane ze strategią, wymagające modyfikacji wzorów zachowań interesariuszy organizacji (w tym przypadku grupy zawodowej), polegające na powstawaniu nowych relacji między obowiązującą strukturą a kulturą organizacyjną; planowe – w pewnym stopniu sterowalne; polegające na próbie przewidywania ich użyteczności oraz ocenianiu z punktu widzenia założonego wyniku swoistego programu ich realizacji, kolejne ich etapy muszą być monitorowane, oceniane i na bieżąco korygowane. Jeżeli chodzi o działania innowacyjne, to powinny one być: celowe, z jasno określonymi efektami końcowymi; planowe, zawierające przemyślany harmonogram działań i czynności; zorganizowane, przewidując potrzebne zasoby, ludzi i środki; kontrolowane, w określony już w fazie planu, sposób ewaluacji. Stąd działania innowacyjne, prawidłowo przeprowadzone, wymagają sprawnego wdrożenia określonego procesu zmiany. Takiego jednak, który mógłby zakończyć się sukcesem, wymaga już innowacyjnego myślenia, czy wręcz kultury organizacyjnej, sprzyjającej myśleniu innowatorów. A z tym, jak wskazują dotychczasowe wyniki badań Autorki i in, dotyczące środowiska pielęgniarskiego, nie jest najlepiej. W takim optymalnym modelu zarządzania koniecznym jest by menedżer, który nawet nie będąc sam innowatorem, będzie co najmniej skutecznym agentem planowanej zmiany… i tutaj wracamy do opisywanego już wcześniej tematu, związanego z liderami w środowisku pielęgniarskim w Polsce. Konkluzja, nie stawiajmy znaku równości pomiędzy słowem ZMIANA i INNOWACJA. Ponadto może warto by przed wdrażaniem w życie, a może i jeszcze wcześniej, w fazie planowania jakiegokolwiek działania, mieszczącego się w ramach opisywanej tematyki ZMIAN, czy też precyzyjniej ZMIAN INNOWACYJNYCH, rozumianych jako zmiany rozwojowe, podnoszące stopień zorganizowania i sprawność funkcjonowania systemu, mających pozytywny charakter, a tym samym realne wyniki ich użyteczne są dodatnie oraz co ważne, są one dokonywane samoistnie, jako działania dostosowawcze, wyprzedzające, a nie jedynie jako działania wymuszone przez dynamikę zmian otoczenia, środowisko pielęgniarskie w Polsce obecnie dysponuje odpowiednimi dla tego procesu zasobami ludzkimi? Czy są w nim wystarczające ilości osób - Innowatorów, którzy swoją postawą, umiejętnościami interpersonalnymi, czy wręcz pasją zawodową będą w stanie, w relacji partnerskiej, mentorskiej zachęcić do swojego pomysłu, ale i wspomagać innych w procesie jego wdrażania? Podejmując tego typu wyzwania powinniśmy zdawać sobie sprawę, że zadowalająca skuteczność takiego procesu, jest możliwa jedynie w przypadku autentycznych autorytetów, osób które nie tylko same czują, że mogą być prekursorami zmian, ale co ważniejsze ich otoczenie za takich ich uznaje, by nie czynić jedynie zmiany dla samej jej zasady, metaforycznie zamieniając "jedną miotłę na drugą". Dzisiaj w praktyce pielęgniarskiej w Polsce teoretycznie mamy „otwarte drzwi” dla działalności innowacyjnej, bo w myśl ustawy o samorządzie zawodowym, samodzielnie podejmujemy decyzje, zatem i zmiany czy też innowacje możemy wprowadzać w dowolnym miejscu i czasie, dlaczego zatem w praktyce wygląda to mniej optymistycznie? Czy wpływ na ten stan rzeczy ma fakt, iż wówczas to my – indywidualnie, odpowiadamy za merytoryczność naszego pomysłu oraz za jego jakość i sposób wcielenia w życie? No i trzymając się powyższych definicyjnych ujęć, należy pamiętać, iż zmiana mentalności ludzi, choć bardzo trudna, to jednak do zmian innowacyjnych zaliczona sama w sobie nie będzie, choć metody, czy też środki jakie w  tym procesie wykorzystamy, za innowację można by już uznać, ale i tu pojawi się, ale... wszak "Chwałę wielkich ludzi należy zawsze mierzyć środkami, którymi posłużyli się, aby ją zdobyć". Odpowiedzi na pytania zawarte w tekście pozostawiam każdemu z czytających te słowa, niemniej przed odpowiedzią na finałowe pytanie: czy zmiany, w tym zmiany innowacyjne w danym obszarze w ogóle należy wprowadzać pamiętajmy słowa H. M. Montherlant’a „Ideał postępu zastąpił dzisiaj ideał innowacji. Nie chodzi o to, żeby było lepiej, ale żeby było po nowemu – nawet jeśli jest to w oczywisty sposób gorsze niż dawniej”, a być może uda nam się uniknąć w życiu powrotu do komediowej rzeczywistości przedstawianej w filmach Barei.