poniedziałek, 24 czerwca 2019

Dylematy z serii "Jak żyć..."

Czyli co należy wybrać, przysłowiowy "kij w mrowisko" czy w myśl otrzymanej swego czasu "dobrej rady" - w zamian rzeczowej recenzji tekstu, "tisze jediesz dalsze budziesz", w której nadawcy wówczas wcale nie chodziło, o wierne z tłumaczeniem z języka rosyjskiego, "wolniejsze jechanie", tylko o jakże dzisiaj powszechne, konformistyczne, "strusiowe chowanie głowy w piasek"... Dla własnego zdrowia psychicznego, za długo się nie zastanawiając, decyduję się zazwyczaj na wybór, który wydaje się być dla mnie oczywisty...
W okresie około wakacyjnym raczej trudno o głęboko filozoficzne rozważania o życiu, niemniej by móc w pełni błogostanu, dotrwać do upragnionego urlopu, szukamy w około iskierek nadziei... i ja w ostatnim tygodniu dostałam kilka takowych w prezencie - to takie "paro osobowe" dowody na to, że w grupie najmłodszych przedstawicieli środowiska pielęgniarskiego można dostrzec doskonały materiał na "diamenty"... Świecące już obecnie na tyle intensywnym blaskiem, że człowiekowi "chce się chcieć"... Pojawia się także małe "ale", prawdopodobnie w wyniku kumulacji całorocznego zmęczenia, które powoduje, że wyostrza mi się (o ile to możliwe) krytycyzm, a w konsekwencji pojawia się myśl, co zrobić, by tego blasku było więcej lub co gorsza, patrząc już w ujęciu mocno pesymistycznym, by nie został on zbyt szybko stłumiony, przez rzesze flustratek/flustratów, biegajacych z pracy do pracy, co to jedynym argumentem na bolączki zawodowe, jest ich rzeczona "długość stażu ..." niestety nader często jedynie w tymże bieganiu. Mimo słonecznej pogody, przeważa u mnie wariant realnego optymizmu, bo zdaję sobie sprawę, że wspomniany "materiał na tak szlachetne kamienie" wymaga mistrzowskiego ich oszlifowania, a zatem czy jest potencjał po stronie "szlifierzy", by móc to właściwie zrobić...? Ważne na dzisiaj i tej myśli trzymam się kurczowo... Nadzieja, przynajmniej w tym obszarze, jest...


sobota, 15 czerwca 2019

W związku z tytułem, czyli dlaczego w ogóle szukać?

Mając już solidne podstawy znajomości literatury opisującej zjawisko satysfakcji zawodowej, dzisiaj już wiem, że swoją osobistą "satysfakcję zawodową utożsamiam, ze specyficznym stanem ..., określanym w literaturze jako USKRZYDLENIE. Ten specyficzny stan umysłu, towarzyszy poczuciu przepływu (flow) i warunkowany jest motywacją wewnętrzną każdego z nas" [1]. Niemniej tytułowe "FLOW" "nie dotyczy zwyczajnych, rutynowych zadań związanych z wykonywaniem określonej pracy, lecz odnosi się do zadań będących dla wykonawcy wyzwaniem" [2], a czym dzisiaj jest praca pielęgniarki/pielęgniarza w Polsce...?
"FLOW" zdefiniował Mihály Csíkszentmihályi [3], to pojęcie w psychologii pozytywnej, określające swoiste odcięcie się od zewnętrznych bodźców i skupienie tylko na wykonywanej w danej chwili aktywności. To "zatracenie się" w zadaniu, stan wyzwalający twórczą energię i radość... w którym cel jest jasno określony. Nasza uwaga jednak skupiona jest nie na samym celu, a na procesie dążenia do niego. Sprawia on, że mamy wrażenie, że rozwiązania same pojawiają się w naszych głowach. Ponadto wiąże się z wyzwoleniem endorfin, przez co sprawia, że czujemy się szczęśliwi...


[1-2] fragmenty D. Kunecka "Satysfakcja zawodowa pielęgniarek/pielęgniarzy w Polsce"
[3] fragmenty  M. Csíkszentmihályi "Przepływ: jak poprawić jakość życia: psychologia optymalnego doświadczenia"

poniedziałek, 10 czerwca 2019

Dzień pierwszy...
Zaczynam swoją przygodę w opisie poszukiwań "flow", bo w ostatnim czasie nader często "czynniki zewnętrze" powodują, że tracę je z pola widzenia...

odrzucenie przez zespół redakcyjny biuletynu "Wiadomości w czepku" kolejnego mojego tekstu, o osobistych refleksjach pozjazdowych, przyczyniło się do ... rozpoczęcia mojej przygody TUTAJ...

A TO PRZYCZYNA
"Słowa, słowa, słowa... A hymn pielęgniarek"