Czyli co należy wybrać, przysłowiowy "kij w mrowisko" czy w myśl otrzymanej swego czasu "dobrej rady" - w zamian rzeczowej recenzji tekstu, "tisze jediesz dalsze budziesz", w której nadawcy wówczas wcale nie chodziło, o wierne z tłumaczeniem z języka rosyjskiego, "wolniejsze jechanie", tylko o jakże dzisiaj powszechne, konformistyczne, "strusiowe chowanie głowy w piasek"... Dla własnego zdrowia psychicznego, za długo się nie zastanawiając, decyduję się zazwyczaj na wybór, który wydaje się być dla mnie oczywisty...
W okresie około wakacyjnym raczej trudno o głęboko filozoficzne rozważania o życiu, niemniej by móc w pełni błogostanu, dotrwać do upragnionego urlopu, szukamy w około iskierek nadziei... i ja w ostatnim tygodniu dostałam kilka takowych w prezencie - to takie "paro osobowe" dowody na to, że w grupie najmłodszych przedstawicieli środowiska pielęgniarskiego można dostrzec doskonały materiał na "diamenty"... Świecące już obecnie na tyle intensywnym blaskiem, że człowiekowi "chce się chcieć"... Pojawia się także małe "ale", prawdopodobnie w wyniku kumulacji całorocznego zmęczenia, które powoduje, że wyostrza mi się (o ile to możliwe) krytycyzm, a w konsekwencji pojawia się myśl, co zrobić, by tego blasku było więcej lub co gorsza, patrząc już w ujęciu mocno pesymistycznym, by nie został on zbyt szybko stłumiony, przez rzesze flustratek/flustratów, biegajacych z pracy do pracy, co to jedynym argumentem na bolączki zawodowe, jest ich rzeczona "długość stażu ..." niestety nader często jedynie w tymże bieganiu. Mimo słonecznej pogody, przeważa u mnie wariant realnego optymizmu, bo zdaję sobie sprawę, że wspomniany "materiał na tak szlachetne kamienie" wymaga mistrzowskiego ich oszlifowania, a zatem czy jest potencjał po stronie "szlifierzy", by móc to właściwie zrobić...? Ważne na dzisiaj i tej myśli trzymam się kurczowo... Nadzieja, przynajmniej w tym obszarze, jest...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz