„Profesjonalizm – pozwala robić to, czego nie boją się jedynie głupcy”
„Profesjonalizm – nie ważne czym, ważne jak!”
Pomimo, że w „poczekalni” pomysłów na wpisy … dość nerwowo już drepcze „syndrom sztokholmski”, to w realiach ostatnich dni, zdecydowanie silniejszym okazał się „PROFESJONALIZM” i to nie tylko ten opisywany w słownikach, jako „duże umiejętności i wysoki poziom wykonywanej pracy”, dla których synonimem są „fachowość” lub „zawodowstwo”, ale raczej zachowania lub postawy, świadczące o wykonywaniu jakichś czynności w sposób, już nie tyle zgodny z wykonywanym zawodem, ale wręcz ocierający się o wykonawstwo pretendujące do miana „sztuki”. Zdaniem niektórych, zarówno obserwatorów jak i uczestników zdarzeń z pierwszej linii walki z „koronkami”, w warunkach polskich może i trafnie, porównywanej niekiedy do cyrkowej, to jednak zawsze ocenianych, jako „mistrzostwo”. Prawdziwy profesjonalizm wymaga samodzielnego dbania o podwyższanie kwalifikacji, przy czym nie oznacza to, że profesjonalistą jest tylko ten przedstawiciel danego zawodu, który sam uznaje, że wie już wszystko. Profesjonalizm, to raczej „docenienie tego, co się wie i pokora przed tym, czego się (jeszcze) nie wie”. Wówczas to, potrzebne informacje można postarać się jak najszybciej zdobyć. Ważne jest, szczególnie obecnie, by umieć przyznać się do swoich ograniczeń, a w razie konieczności wiedzieć, gdzie i/lub do kogo zgłosić się po pomoc. Jak zauważa M. Kijowska, profesjonalizm to „zaangażowanie w pracę bez utraty <<Ja>>”. PROFESJONALIZM składa się z pięciu zasadniczych elementów, tj.: kompetencje, wiarygodność, opanowanie, pewność siebie i stałość, która uznawana jest za najważniejszy z nich. Ponieważ chcąc być profesjonalnym, nie można czasowo „odpuścić” tego, co stanowi o istocie naszej pracy, bo mogłoby się okazać, że ta właśnie chwila, spowoduje zaprzepaszczenie całego, dotychczasowego wysiłku.
Zdaniem A. Aduszkiewicza „profesjonalista to ktoś, kto jest świadomy wartości, jaką ma jego praca dla otoczenia społecznego. Zna swoją wartość, ale wie, że zależy ona od tego, co warty jest dla społeczności produkt, który dostarcza. Profesjonalista rozumie swoją społeczną odpowiedzialność”. Zawsze ma on świadomość, „po co?” wykonuje swoją pracę i „co chce?” w niej osiągnąć. Można powiedzieć, że profesjonalista nie jest skupiony na sobie, lecz na najlepszym wykonaniu swojej pracy. Za to go „wynagradzamy”, czy też powinniśmy wynagradzać godziwie, choć nie pracuje on tylko dla pieniędzy. Zna on i stosuje się do „reguł prezentowanej sztuki”. Innymi słowy – zna i przestrzega standardy swojej profesji. I to co dzisiaj chyba najważniejsze, to profesjonalista ma swoje nieprzekraczalne granice. Codziennie gotowy jest na „test lustra”, nie bojąc się czyją twarz w nim zobaczy, bo nie nagina przyjętych reguł granej „sztuki”, dla zaspokojenia własnych potrzeb, czy koniunkturalnie dla innych, przydatnych mu osób. Zna granice dopuszczalnego kompromisu, poza którymi zaczyna się niedopuszczalna manipulacja przyjętymi w pracy zawodowej, standardami. Zdaniem T. Czekana „Profesjonalizm pojmowany, jako pewna dyspozycja, cecha ludzi, jak~ i instytucji, staje się coraz bardziej czymś pożądanym, oczekiwanym, wymaganym i oczywistym. W kodeksach etycznych firm staje się normą, cnotą etyczną”. W tym miejscu można by zadać sobie za J. Janczukowiczem, pytanie czy „Profesjonalizm – subiektywne zagadnienie etyczne, czy wymierna kompetencja?”. Kodeksy etyczne medyków, tak jak i w przypadku innych profesji, zawierają swoistą „deklarację” profesjonalizmu. Jednak czy jest to deklaracja z pokryciem? Pozostawię odpowiedź każdemu czytelnikowi z osobna, prosząc jedynie o pamięć o subiektywizmie etyki, w ujęciu definicyjnym. By móc bezwzględnie oczekiwać „wypełnienia ww. deklaracji” należałoby uprzednio spełnić szereg uwarunkowań technicznych, organizacyjnych, czy też społecznych, właściwych dla optymalnego wyposażenia miejsca pracy profesjonalisty. Trudno jedynie wymagać profesjonalizmu, od osób mających pracować np. w źle, czy w ogóle wręcz niezorganizowanej instytucji, na niezorganizowanym stanowisku pracy, czy też z wynagrodzeniem, plasującym się na poziomie płacy godnej jedynie poziomu „bylejakiego wykonania” danej pracy. Nie od dzisiaj wiadomo, że idea profesjonalizmu w realiach organizacyjnych, w których nie ma solidarności, lojalności, czy elementarnego szacunku pomiędzy pracodawcami i pracownikami, „jest jednym z narzędzi wyzysku, zmuszania do morderczej pracy, jest młotem na opornych, bo kto odważy się sprzeciwić tak szlachetnej idei?”. Wówczas staje się jedynie „atrapą dla wygórowanych żądań wobec zatrudnionych (bez zapewnienia im możliwości rozwoju osobistego i zawodowego; i nakazu całkowitej, bezwarunkowej lojalności wobec firmy”. Dlatego też, tak ważny jest fakt, czy pracodawca, oczekujący od pracowników profesjonalizmu, daje im szansę nimi zostać. Wśród zapisów kodeksowych, nie przypadkowo za „deklaracją profesjonalizmu”, aprobowane są zapisy praw pracownika do np. odmowy wykonania polecenia, czy też pojawiające się w kodeksach zawodowych, przyjmowanych w instytucjach, w których rzeczywiście zależy zarządzającym na profesjonalizmie, prawo „bicia na alarm”, będącym odpowiedzią na poetyckie zapytanie C.K. Norwida „Czy ten ptak kala gniazdo, co je kala; Czy ten, co mówić o tym nie pozwala?”. Dzisiaj szczególnie, jak za sprawą szkła powiększającego widać, że zapisy zawarte w kodeksach etycznych, pokładają zbyt duże oczekiwania, w obszarze profesjonalizmu, także i w samej formie odniesienia ich do ogółu pracowników. Ponieważ oznaczają one oczekiwanie powszechnej doskonałości, a niekiedy wręcz heroizmu od wszystkich. To niejednokrotnie dzisiaj oznacza oczekiwanie formy doskonałości trudnej do osiągnięcia w przeciętnych warunkach, dla przeciętnego pracownika. Tym bardziej, że obecnie, nierzadko można odnieść wrażenie, że Ci co sami zapomnieli czym jest profesjonalizm i etyka, oczekują ich od innych ze zdwojoną siłą. Uwypuklając i potwierdzając jednocześnie stwierdzenie J. Russ „… etyka o którą się wszyscy upominają, z trudem zakotwicza swoje normy i wartości w miejscu, które je ustanawia i uzasadnia”. Dzisiaj szczególnie, łatwo możemy dostrzec związek pomiędzy profesjonalizmem i etyką. Uznając podobnie jak M. Jantos, że podstawę działań zawodowych pielęgniarki/pielęgniarza, stanowią zasady etyki medycznej, oparte na teorii czterech pryncypiów, tj.: poszanowanie autonomii; nieszkodzenie, niekrzywdzenie; czynienie dobra (dobroczynność); oraz sprawiedliwość (rozdzielcza, dystrybutywna). Dają się one każdorazowo sprowadzić do jednego terminu, a mianowicie PRZYZWOITOŚCI, rozumianej słownikowo jako „postawa zgodna z obowiązującymi zasadami etycznymi i moralnymi; porządność, uczciwość, solidność”. I o ile chcemy uchodzić za profesjonalistę, to w codziennym życiu zawodowym powinniśmy kierować się po prostu zwykłym poczuciem przyzwoitości. Tyle i aż tyle. Zgadzam się w pełni ze stwierdzeniem A. Aduszkiewicza, że profesjonalizm i etyka „idą w parze”, dodając, że bardzo silnie związanej. By jednak „umknąć” subiektywizmowi etyki, należy je wespół, uznać za wymierną, jakże dzisiaj przez wszystkich pożądaną w środowisku pielęgniarskim kompetencję, opisywaną w literaturze, jako ETYCZNY PROFESJONALIZM. Rozumiany według J. Szczupaczyńskiego, jako „ Kierowanie się w wykonywaniu zawodu (…) osobistym systemem etycznych wartości, przełożonym na język zasad profesjonalnego postępowania i uzgodnionym z wartościami i regułami firmy, przy jednoczesnym dążeniu do etycznej integralności”. Osoby posiadające tę kompetencję, „wyraziście artykułują swoje przekonania”, a „problem etyczności pojawia się w ich narracjach jako przemyślany i uporządkowany”. Charakterystyczną cechą etycznego profesjonalizmu jest przypisywanie dużo większego znaczenia warunkom niezwiązanym bezpośrednio z doświadczeniami zawodowymi. Dla osoby o ukształtowanym systemie wartości, warunki organizacyjne mają charakter wtórny, dlatego też mało prawdopodobne, by osoba o „prostym kręgosłupie i mocnej osobowości” mogłaby, w jakichkolwiek okolicznościach, porzucić pro etyczną orientację. Przyczynia się również do tego etyczna integralność takiej osoby, przejawiająca się spójnością we wszystkich obszarach jej funkcjonowania, czy też pełnionych przez nią rolach społecznych, które pozostają w całkowitej zbieżności z jej osobistym systemem wartości. Zatem osoby posiadające tytułową kompetencję, mogą okazać się dla swoich zespołów pracowniczych, swoistym panaceum, na „kryzysowo pandemiczne” zaspokojenie, definicyjnego dobrostanu, warunkującego zdrowie… Zatem stają się bezcenni…
Myśląc optymistycznie, już i o tym co będzie po … marzą mi się rzesze pielęgniarek/ pielęgniarzy, u których tytułowy, etyczny profesjonalizm będzie oczywistą, powszechnie posiadaną kompetencją, prezentowaną w każdym ich codziennym, działaniu zawodowym.
Uznając „klaskanie”, zwłaszcza nieszczere, za passe, w zastępstwie tych „klasków”, w zamian podsumowania, pozwolę sobie na osobiste i niestandardowe ujęcie „dziękuję”, dla wszystkich koleżanek i kolegów, pielęgniarek i pielęgniarzy, którzy niejednokrotnie, w burzy chaosu organizacyjnego, nadal i mimo wszystko „po prostu robią swoje”, prezentując już dzisiaj najwyższy z możliwych poziomów etyczny profesjonalizm. Szczególnie „zdrowo” myślę tutaj o tych, „z pewnego, mono profilowego szpitala, miejsca moich źródeł zawodowych”. Trzymajcie się każda/każdy z osobna i pamiętajcie słowa J. Blackhurst, że „Nie możesz ciągle ratować świata. Czasem trzeba poprzestać na ratowaniu siebie”, bo jak to ludzie powiadają: dobry medyk, to medyk żywy i zdrowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz