"Lepiej zaliczać się do niektórych, niż do wszystkich"
A.Sapkowski
Dzisiaj, tak jak i zazwyczaj w przypadku moich blogowych wpisów, wybór tematyki, ma swoje odniesienie do tego co dzieje się wokół… tym razem jest próbą zobrazowania współcześnie często dostrzeganego … rozchodzenia się składanych deklaracji, także tych mniej lub bardziej sformalizowanych, z późniejszymi, podejmowanymi w praktyce działaniami, w różnych sferach naszego życia … Ten opis dotyczyć będzie tematu indywidualizmu, który niby deklaratywnie jest „oczekiwany”, a jak przychodzi co do czego, to jego przedstawicieli w osobniczej i konkretnej postaci danego indywidualisty, nader często okazuje się już być „oczekiwany” w stopniu zdecydowanie mniejszych, o ile w ogóle…
Tradycyjnie na początek przywołam niezbędne dla poniższego opisu definicje:
INDYWIDUALIZM za encyklopedią PWN „[z łac. Indywiduum ‘coś niepodzielnego’, ‘jednostka’], ogólne poczucie niezależności i odrębności osobistej; postępowanie odbiegające od ogólnie przyjętych wzorców, rozpowszechnianych sądów, niekiedy nieliczące się z normami społecznymi". Za Wikipedią „Indywidualizm – zasada filozofii politycznej i etyki, zgodnie z którą jednostka ludzka uznawana jest za najwyższe dobro”. Według Słownika Języka Polskiego natomiast indywidualizm… to „<<poczucie niezależności i odrębności osobistej oraz dążenie do zachowania własnych poglądów>>”. W bardzo zbliżony sposób indywidualizm zdefiniowano w Encyklopedii Zarządzania, dodając jedynie, że „… jest to postępowanie odbiegające od ogólnie przyjętych wzorców i norm”. I prawdopodobnie dlatego, współcześnie indywidualizm identyfikowany jest jako jeden z elementów warunkujących rozwój wszelaki, w tym także i rozwój danej organizacji, grupy, a zatem wydawać się może, że jest oczekiwany, a niekiedy wręcz niezbędny… Co przejawia się w różnego rodzaju deklaracjach zarówno słownych, jak i pisanych. Tyle tylko, że jak należało by przejść od deklaracji, do praktyki, to konfrontacja indywidualizmu, z żywym człowiekiem - indywidualistą, niejednokrotnie nie wypada już w żadnym względzie na korzyść tego drugiego…
A przecież jak wskazuje wikisłownik „INDYWIDUALISTA … to… zwolennik indywidualizmu”, tyle tylko, że to także „człowiek niezależny i przekorny, mający poczucie odrębności osobistej, niechętnie podporządkowujący się, działający samodzielnie”. Innymi słowy INDYWIDUALISTA, to osoba, która nierzadko myśli, ale i postępuje inaczej jak reszta. Mając odrębne przekonania, dość często dystansuje się od zbiorowych zachowań i poglądów. Jednocześnie to właśnie najczęściej indywidualiści charakteryzują się tak dzisiaj powszechnie wręcz pożądaną we wszelkich rodzajach organizacji, inicjatywą, czy też przedsiębiorczością. Zazwyczaj są to wysokiej klasy specjaliści w danej dziedzinie, ale wespół za ww. idzie także i posiadanie własnego zdania oraz co być może i gorsze nonkonformizm, a z ich „akceptacją’ jest już gorzej, zwłaszcza w organizacjach delikatnie mówiąc, niedojrzałych. Indywidualista, to osoba, która według opisu M. Kurzyny „postrzega siebie jako osobę niezależną od grupy i autonomiczną. Ma wysoką potrzebę osiągnięć i nie unika rywalizacji”. Chciałoby się dodać „zdrowej” i „uczciwej” i być może, to właśnie jest klucz, do zrozumienia, dlaczego w praktyce dzisiaj indywidualiści zdają się stanowić w niektórych środowiskach zdecydowane mniejszości. Zwłaszcza w takich, które swój rzeczony „rozwój” przewidują jedynie i tylko do... a nie prawidłowo od... stadium deklaracji… Przyczyn takiego stanu można by wskazywać kilka, najprostsza to niezrozumienie obu ww. pojęć, ich wzajemnych zależności, ale i różnic. Jednak najistotniejsza z nich to, deficyt umiejętności kadry zarządzającej w obszarze umiejętnego zarządzania zasobami ludzkimi, a tym samym nie wykorzystywanie na co dzień potencjału indywidualistów. Także i w obszarach związanych z negatywnymi aspektami funkcjonowania grupowego, np. myśleniu grupowym. Dzisiaj indywidualizm zdaniem D. Majki-Rostek „jest pojęciem, które przy analizach współczesności jest chyba najczęściej wykorzystywane”. Przywołując za P. Sztompką, jego definicję, stwierdza, iż jest to przede wszystkim: „podkreślanie znaczenia jednostki, wolnej od narzuconych więzi grupowych i uzależnień, obdarzonej godnością i niezbywalnymi prawami nie tylko jako obywatel, członek społeczeństwa, ale jako osoba ludzka, decydującej samodzielnie o kształcie swojej biografii, mającej do dyspozycji wiele wzorów życia czy kariery, a także ponoszącej wyłączną odpowiedzialność za swoje sukcesy czy porażki”. Niestety żyjąc w danej społeczności, grupie, i określonej szerokości geograficznej, fakt, że źródłem naszej identyfikacji jest przynależność do silnych i stabilnych sieci powiązań społecznych, co może dla indywidualisty oznaczać szereg negatywnych następstw, przynajmniej w obszarach jego formalnego funkcjonowania. Ponieważ w kulturach kolektywistycznych, określanych mianem ,,kultur wstydu” – następstwem wykroczeń społecznych jest nie tylko rzeczony wstyd, ale i tzw. utrata twarzy... Specyfika sankcji wyraża się tu w sformułowaniu „co ludzie powiedzą…”, a jej odrzucenie zawsze wiąże się z pewnego rodzaju odejściem „…od tradycji i wynikających z niej zależności”. Niejako w nagrodę, za mogący indywidualistę spotykać powszechny ostracyzm, pozostaje mu jedynie świadomość, iż jego indywidualizm stanowi jedną z cech tzw. osobowości nowoczesnej, charakteryzującej się między innymi: potrzebą osiągnięć, nowych doświadczeń, otwartością, czy też gotowością do świadomej samoakceptacji. Zaś skutecznym motywatorem dla jego dalszych działań, przywołanym za D. Majką-Rostek „jest poczucie sprawstwa, oznaczające wiarę we własne siły i możliwości oraz umiejętność zorganizowania sobie własnego życia, bez ograniczającej wiary w tzw. los czy przeznaczenie… Skłonność do podejmowania ryzyka przy jednoczesnej świadomości jego konsekwencji… skłonność do postaw nonkonformistycznych, sprzyjających niekonwencjonalnym zachowaniom. Nonkonformizmowi towarzyszą takie cechy, jak: zredukowana potrzeba uległości wobec innych, ograniczona potrzeba afiliacji…”.
Współcześnie żyjemy w społeczeństwie mega informacyjnym, w czasach tak dynamicznej globalizacji, że tworzona wokół nas rzeczywistość wydaje się być wspólna dla wszystkich. To jednak mimo wszystko, czy też przede wszystkim nadal jednostka pozostaje największym jej dobrem, co jest w pełni zgodne z postulatami indywidualizmu. Jednak już dość liczne przykłady z codziennego życia pokazują nam, że w ww. nie zawsze pamięta się o jej odrębności, czyli indywidualności każdego z nas. Dlatego dzisiaj możemy uznać za J. Pietraszko, że „Indywidualizm, to nieustanna walka, pomiędzy realizacją własnych potrzeb, a potrzeb innych, to napięcie pomiędzy własnym <<Ja>>, a życiem w grupie”. Zaś „fakt, że nie żyjemy samotnie na pustkowiu, ale zawsze funkcjonujemy wewnątrz jakiejś wspólnoty, grupy zmusza nas do ciągłego decydowania o sposobie, w jaki stajemy wobec tego wewnętrznego konfliktu… mamy wolę, możemy wybierać sposób życia i postępowania, jaki chcemy, jaki jest zgodny z naszym systemem wartości”.
„Indywidualizm jest wartością, niepotrzebującą uzasadnień, mocnych argumentów czy obrony, każdy, kto jest indywidualistą ma wewnętrzną siłę i chęć trwania w swoich poglądach” oraz „…lubi mieć wolność i autonomię w podejmowaniu decyzji. Do efektywnego działania potrzebuje częstych informacji zwrotnych na temat tego, co robi dobrze i źle, lubi być doceniana i zauważana, jako właściciel dobrych rozwiązań i pomysłów”. Niestety dzisiaj w postrzeganiu indywidualizmu i indywidualności dominuje nieco schizofreniczne rozgraniczanie obu tych pojęć. Następuje to zwłaszcza w sferze praktyki. Tzn. w teorii (deklaracjach wszelkiej maści) zazwyczaj jesteśmy za …, ale jak przychodzi czas praktyki…, to następuje (niekiedy bardzo ostro sygnalizowany) zwrot … ku … kolektywowi… i na piedestał wkracza nakaz „dostosowywania” do panujących w danej społeczności norm i reguł… a po indywidualistach, no cóż... zazwyczaj ślad szybko gnie. Dobrze chociaż, że już nikt, jak w średniowieczu indywidualistów (nawet i tych skrajnych) nie pali na stosie, przynajmniej w sposób dosłowny…
W podsumowaniu, zgadzając się w pełni z K. Niewczyńskim pamiętajmy, iż indywidualiści „To ludzie, którzy mają bardzo wysokie poczucie odpowiedzialności oraz sprawiedliwości społecznej. I biorą ją na własne barki, wyręczając pływających w bezkresnym oceanie znieczulicy”. To osoby, które w pełni zdają sobie sprawę, z tego, że „dobre życie” można mieć jedynie poprzez współuczestnictwo w życiu społecznym, ale współudział w nich postrzegają w sposób definiowany, jako w pełni partnerski. No a tam, gdzie mamy deficyty umiejętności zarządczych, czy też relacje interpersonalne w grupie są zaburzone, to powszechna raczej będzie postawa ich negacji. „Ludzie boją się indywidualistów” tylko i dlatego, że mimo wszystko mają świadomość tego, że świat zmieniali, zmieniają i zawsze będą zmieniać właśnie indywidualiści... nie grupy, nie kolektyw, czy też ich zbiorowe myślenie. Dlatego też możemy się z indywidualistami nie zgadzać, mogą nas irytować, możemy ich nie rozumieć, ale najgorsze co możemy im zrobić, to świadomie, a niekiedy i z premedytacją im „przeszkadzać”… dlatego też mam prośbę w imieniu wszystkich indywidualistów świata nie przeszkadzajcie … i z góry, ponownie za K. Niewczyńskim „W imieniu wszystkich indywidualistów, dziękuję”.
p.s.
Definicyjnie opisany indywidualista, na zamieszczonym powyżej rysunku, odrzuca koło jeszcze z jednego powodu, poza wspomnianym „r”, otóż podświadomie zazwyczaj neguje wszystko co „obłe” w kształcie… nadmienię, że nie o jakąkolwiek fizyczność wszelkiej krągłości, czy też obłości mi w tym przypadku chodzi…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz